SIE
05

Nowy człowiek, czyli narodzić się na nowo.

Trzy tygodnie urlopu minęły jak mgnienie i pomimo lata za oknem, trzeba do pracy.

Agnieszka i Adam Dukaczewscy

Kliknij aby powiekszyc

Zanim jednak wpadniemy w wir codzienności chcemy podzielić się z Wami kilkoma refleksjami z pobytu w Zakopanem (Cyrhla).

Uczestniczyliśmy w ONŻ I0. Jechaliśmy z przekonaniem, że to najlepsze miejsce dla nas w tym czasie i choć wyzwań nie brakowało przed wyjazdem, atmosfera nie była nerwowa. Towarzyszyło nam od początku takie radosne oczekiwanie. Po trudnym dla nas roku bardzo liczyliśmy na ten czas rekolekcji. Teraz myślę, że udało nam się po prostu zawierzyć Panu ten czas i miejsce – i oczywiście nie zawiedliśmy się :).

Od pierwszych chwil towarzyszyły nam powiewy „NOWEGO”:

·         Pierwszy raz  pobyt w górach latem.

·         Pierwszy raz cały urlop „zmarnowany” na rekolekcje.

·         Pierwszy raz takie długie rekolekcje.

·         Pierwszy raz przez 15 dni codziennie Msza Święta.

·         Pierwszy raz starsze dziecko samo w domu przez ponad tydzień. (Spisała się dzielnie:)

·         Pierwszy raz widzieliśmy Morskie Oko i Dolinę Chochołowską.

·         Pierwszy raz byliśmy „ciocią i  wujkiem” dla jakiejś dwudziestki dzieciaków (pozostali jeszcze nie mówili;)

·         Pierwszy raz usłyszeliśmy naukowy, szczegółowy i bardzo przekonujący wykład o naprotechnologii.

I wreszcie, pierwszy raz tak trudno odnaleźć się w „starej” rzeczywistości – bo jacyś tacy INNI – NOWI wróciliśmy…

Taka kumulacja „pierwszych razów” kiedy to nie my, ale nasze małżeństwo świętuje 18 rocznicę „urodzin” już sama w sobie jest niesamowita.

Jeżeli do tego dołożycie to uczucie niesamowitej radości rozlanej w naszych sercach ponieważ był czas na uświadomienie sobie ponownie, że Bóg kocha nas takimi jakimi jesteśmy, że zbawienie jest łaską – bezpłatnym prezentem, który dostajemy od kochającego Ojca, że sam Jezus spędzał z nami czas w Cyrhli i że wrócił z nami do domu, że nosi nas na rękach wtedy kiedy najtrudniej i że mówi do nas nieustannie – wystarczy wejść do Namiotu i się z Nim spotkać, że uzdrawia i czyni cuda tu i teraz!

A potem jeszcze dorzucicie niezapomniane poczucie wspólnoty, modlitwę małżeńską w maleńkim drewnianym Kościółku (zabytek klasy 0), powierzenie Jezusowi w Najświętszym Sakramencie życia każdej z Rodzin z osobna, spowiedź przy której nie dało się nie płakać, pełną misterium modlitwę wstawienniczą i cudownie wzruszającą godzinę świadectw, to już nawet nie musimy wspominać o dialogu małżeńskim, nastolatkach śpiewających „Jezus moim Panem” pod prysznicem i skądinąd poważnych panach (głównie tatusiach) tańczących z dziećmi „biegnie, biegnie mały osioł”, żebyście zrozumieli, jak to wszystko co działo się na Oazie Nowego Życia mocno wyryło się w naszych sercach!

Po powrocie pytają znajomi – jak było? Oczywiście odpowiadamy – Cudownie!

Jedna z koleżanek zaczęła drążyć:

·         Jak pokoje? – trochę ciasne;

·         Jak jedzenie? – takie sobie;

·         Wszyscy zdrowi byli? – wprost przeciwnie, ciągle ktoś chorował a i nas nie ominęło;

·         Cisza, spokój? – z jednej strony budowa, z drugiej owce i koguty, a wszędzie dzieci krzyczały i śpiewały od rana do wieczora;

·         Odespaliście trochę? – pobudka przed 7:00;

·         A jak chodzenie po górach? – właściwie czasu nie było, ale to co było wystarczyło, żeby się przekonać, że moje mięśnie i stawy (mam z nimi trochę kłopotów ostatnio) nie najlepiej znoszą góry;

·         No ale odpoczęliście fizycznie? – właściwie….to trzeba było zmywać, zamiatać obierać ziemniaki…

Cóż, popatrzyła na mnie trochę dziwnie, jakby nie chciała zadzierać z wariatami :)

A jednak my, już od pierwszych chwil tęsknimy za tamtą atmosferą, bliskością Boga i Ludzi, spokojem serca i zadumą modlitewną. Jesteśmy wypoczęci, uśmiechnięci, pełni optymizmu i tacy jakby lżejsi…. ŻYCIE JEST PEŁNE PARADOKSÓW ;)

Jeżeli ktoś z Was jeszcze tego nie doświadczył, a chciałby przekonać się na własnej skórze o czym mówimy, to w przyszłym roku na pewno też będzie Oaza;)

Modlimy się gorąco, żeby udało nam się wprowadzić w życie i konsekwentnie realizować choć część postanowień dotyczących naszej codzienności – a pojawiło się ich całkiem sporo ;) i dziękujemy Bogu za Domowy Kościół, za księdza Zbyszka, Anetę, Adama, Kasię, Tomka, Zosię, Bogdana, Agnieszkę, Janusza, Agnieszkę, Romana, całą Diakonię Wychowawczą i wszystkich innych z którymi spędzaliśmy ten błogosławiony czas, a którzy umacniali nas swoim świadectwem, słowem i uśmiechem.

Kochani, nawet nie wiecie jak dobrze że jesteście!

Szczęść Boże wszystkim i do zobaczenia na powakacyjnym Dniu Wspólnoty (przynajmniej z tymi z naszej diecezji;)

 

 

Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »