CZE
26

Gdzie dwaj albo trzej zebrani są w Imię moje, tam Ja jestem pośród nich.

To miało być spotkanie z Jezusem, ale także mieliśmy nacieszyć się swoją obecnością…

K. T. Widulińscy

Kliknij aby powiekszyc

Nabożeństwo Przyjęcia Jezusa jako Pana i Zbawiciela zaplanowaliśmy na weekend w połowie czerwca. Wszystko było przygotowane: wstępnie ustalone szczegóły nabożeństwa, zaplanowane posiłki i kucharz do niedzielnego rosołu. Trzy dni przed planowanym przyjazdem do Spały okazało się, że dziecko jednego z małżeństw z nowego kręgu w Rawie Maz. zachorowało na ospę… Rozważaliśmy mimo to możliwość spotkania, rodzice Jasia byli gotowi z nim przyjechać, ale ponieważ my spodziewamy się dziecka , postanowiliśmy spotkanie przełożyć.

Następny termin był trudny do ustalenia, a kiedy już się udało, trudności piętrzyły się z dnia na dzień.  Najpierw angina u naszego najmłodszego, dwa dni później u średniaczki a na koniec problemy z ciążą i zalecenia lekarza, aby maksymalnie dużo czasu spędzać w łóżku. Mimo wszystko w piątkowy wieczór pojechaliśmy do Rawy, modląc się aby nikogo nie brakło na nabożeństwie. W rozmowach mogliśmy się podzielić trudnościami, które stawały przed każdym z małżeństw  w ostatnich chwilach przed spotkaniem.

Z niewielkim opóźnieniem rozpoczęliśmy nabożeństwo. Znaczenie i sens tego spotkania z Jezusem przybliżył nam ksiądz Paweł. Rozpoczęliśmy modlitwą małżeńską przed Najświętszym Sakramentem. Te kilka chwil spędzonych sam na sam z Jezusem wlało w nasze serca nadzieję, ufność i radość. Oddanie Chrystusowi całego swojego życia, przyjęcie Go jako Pana i Zbawiciela, powierzenie Mu wszystkich trosk, sprawia iż  dźwiganie krzyża codzienności może być radością.

Konsekwencją i dopełnieniem wyznania, że Jezus jest Panem i Zbawicielem, było uczestnictwo we mszy św.  Liturgia Słowa i homilia po raz kolejny uświadomiły nam, że aby spotkać się z Jezusem trzeba podejmować nieustanne wysiłki, zapierać się samego siebie, pokonywać  swoje słabości i grzech, który oddala nas od Boga i wytrwale dążyć do spotkania ze swoim Panem. Zawsze są owoce tego Spotkania, których doświadczamy także dzisiaj.

Choć msza św. odprawiona została w niewielkiej wspólnocie (zaledwie 4 małżeństwa), mile zaskoczyła nas chęć posługiwania przy ołtarzu, a piękna oprawa muzyczna jeszcze bardziej wznosiła nasze serca ku Bogu.

Ta Eucharystia była dla nas darem prawdziwej wspólnoty z Bogiem i Braćmi. W Ewangelii usłyszeliśmy, że spotkanie Zacheusza z Jezusem napełniło go taką radością, iż wyprawił ucztę na cześć swojego Pana. Nasze spotkanie z Jezusem zakończyło się na tyle późno, że w poszanowaniu ciszy nocnej i dobrych relacji ks. Pawła z proboszczem ucztować będziemy w poniedziałkowy wieczór.

Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »