STY
04

Przewrót Kopernikański

Przewrót Kopernikański polegał na uznaniu prawdy,

Ks. Tomasz Zieliński

Kliknij aby powiekszycże to nie Ziemia jest w centrum Wszechświata, że wszystkie planety krążą wokół Słońca, a nie wokół Ziemi. Przewrót Kopernikański może dokonać się także w sercu człowieka, kiedy uzna on, że nie wszystko kręci się wokół niego samego, że nie on jest w centrum wszechświata, że jest on tylko stworzeniem Wszechpotężnego Boga, Stwórcy wszystkiego, Tego, który daje człowiekowi życie i wszystko, co potrzebne jest do życia, i on to życie odbiera wtedy, kiedy sam chce. Tylko Bóg decyduje o drodze naszego życia, tak jak decyduje o biegu wszystkich planet.

Czas rekolekcji w Krościenku pozwolił, by dokonał się w moim sercu „przewrót kopernikański”. W świetle Bożego Słowa zobaczyłem, że wiele spraw tak naprawdę krążyło wokół mnie. Trudno oddać Bogu miejsce należne we wszechświecie i w moim sercu, choć mówi o tym pierwsze przykazanie: Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną… Tymczasem człowiek pełen pychy twierdzi – to ja decyduję o tym czy jesteś Boże, czy Ciebie nie ma. Człowiek stawia siebie w miejscu Boga i sam wyznacza przykazania, którymi kieruje się w życiu, by żyło się łatwiej i przyjemniej. Niestety ta iluzja szczęścia jest krótkotrwała i bardzo boleśnie człowiek przekonuje się czasem o tym, że pobłądził. A Bóg jest cierpliwy i czeka na powrót swego syna marnotrawnego, daje czas na to, by człowiek zmądrzał, wyciągnął wnioski częstokroć po bolesnym upadku, by tak jak syn marnotrawny skosztował pokarmu, którym karmią się świnie… Bóg jest cierpliwy i wierny, bo kocha swoje dziecko… 

Można odprawiać Mszę św. i spełniać różne praktyki pobożne i nie wierzyć Bogu, i nie słuchać Boga, i nie żyć w żywej relacji z Nim. Religijność naturalna prowadzi do błędnego schematu: to ja muszę znaleźć Pana Boga, przypodobać Mu się, ofiarować jakieś dary, a jeśli On będzie z nich zadowolony, będzie mi błogosławił. A jeśli coś zawalę, coś mi się nie uda, upadnę, to on się na mnie obrazi i odwróci do mnie plecami. Można mówić, że wszystko robię dla Jezusa, ale nieświadomie szukać potwierdzenia samego siebie, realizować swoje ambicje w pracy charytatywnej, czy szukać sukcesów duszpasterskich dla dowartościowania swojego „ego”, bardziej niż dla duchowego dobra dzieci i młodzieży, traktując ich jak środek do osiągnięcia swojego celu.

Często w kościele mówi się – masz być dobry, zamiast – masz szukać Jezusa. A ja nie potrafię być dobry, sam często upadam. Mówię sobie tak, robie dobre postanowienia, a potem mi nie wychodzi. Sam jestem wielkim grzesznikiem. To pierwszy krok, by cokolwiek przyjąć od Jezusa. Bez uznania własnej grzeszności o ograniczoności nie potrzebujemy Pana Jezusa. Przekonywałem wszystkich wokoło, że jestem całkiem dobrym księdzem: nie zabijam, nie kradnę, żyję uczciwie – nie tak jak wielu innych księży, codziennie odmawiam modlitwy i jeszcze chodzę regularnie do kościoła. Aż w końcu Pan Bóg mnie osaczył w swej miłości, dopuszczając jakiś grzech, bym zobaczył własną bezradność, bałwochwalstwo, mnóstwo nieuporządkowanej zmysłowości. Bo przecież mówi św. Paweł: wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej. I jak czytamy w psalmie: Nie ma nikogo, kto by czynił dobro. 

Przeżywałem trudny moment. Pojawiło się wypalenie w mojej pracy, bym zobaczył, że zamiast szukać Jego woli, ja ciągle realizowałem własne pomysły, własne ambitne plany, które podobały mi się, zyskiwałem szacunek w oczach ludzi przez wielość inicjatyw, zaangażowania, dobrze mi to wychodziło. Wszystko kręciło się wokół mnie, a nie Pana Boga. Ciągle to byłem ja i moje ego, zakamuflowany egocentryzm. I wtedy w listopadzie 2008 roku na rekolekcjach w Krościenku zobaczyłem, że nie ufam Panu Bogu, ale totalnie Go lekceważę. Musiałem ściągnąć aureolkę i przekuć balon pychy, i przemeblować swoje życie, tak by Pan Bóg zajął środek kartki w zeszycie mojego życia, a nie jakiś margines.

Najtrudniejsze było uświadomienie sobie z czego wypływają moje kompleksy, jeśli ciągle szukałem potwierdzenia własnej wartości w oczach innych, budowałem sobie pomnik przez moje inicjatywy na rzecz innych, które było poszukiwaniem u innych pochwały. Często rzucałem się w wir pracy, opowiadałem najbliższym wkoło jak jestem zapracowany, jak jestem zajęty, ile robię dla ubogich dzieci, jak bardzo jestem wyczerpany tą pracą itd. – oczekując od nich uznania – jaki jesteś dzielny… To była taka psychologiczna gra – ja opowiadam jak dużo robię i jak bardzo jestem zmęczony tą ciężką pracą, a ta druga osoba miała mówić mi współczuć i mówić, o tak – ty dużo robisz, jesteś wspaniały, dzielny, lepszy od innych księży, którzy nic nie robią. To taki egocentryzm. Któregoś razu przyszła do mnie jedna dziewczynka w Oratorium i ja zacząłem jej opowiadać ile dzisiaj zrobiłem, a ona mówi mi – ja nie chcę, żeby ksiądz mi teraz o sobie opowiadał, bo ja mam problem i chciałbym, żeby ksiądz mnie wysłuchał. Poczułem jak gdyby ktoś mnie obuchem uderzył po głowie. I szukałem odpowiedzi, skąd się we mnie bierze ten egocentryzm. Po pewnym czasie zrozumiałem, że brak poczucia własnej wartości częściowo wynika ze złych relacji z moim ojcem, alkoholikiem, z tego, że jestem DDA. Musiałem po prostu zasługiwać na jego akceptację. Stawiał mi często wysokie wymagania, zbyt duże jak na chłopca w moim wieku. To nauczyło mnie zdyscyplinowania, perfekcjonizmu i odpowiedzialności, posłuszeństwa i dużej dyspozycyjności, ale z drugiej strony niestety nauczyło także żebrania o miłość, szukania potwierdzenia i akceptacji. To ojciec daje dziecku wiarę w siebie i we własne siły.

Wielu księży twierdzi, że wszyscy powinni się nawracać, oprócz księży. A księża są „z ludu wzięci”, więc mają takie same problemy jak lud, z którym żyją. Więc kiedy zaczynają budować na sobie, na swoich zdolnościach i zaradności, to jak budowanie na piasku. I tak było wiele razy, czasem sobie zaplanowałem – o, tyle będę miał pieniędzy z kalendarzy, tyle ze sprzedaży bombek, a potem przyszła „Cecyliada”, Przegląd Piosenki, i wszystko poszło, i zostałem goły i wesoły. Bo to ja organizuję, ja pomagam. Wszędobylskie „ja”. Chciałem się sam nawrócić, przestać pożądliwie patrzeć na kobiety, zacząć ze skupieniem odmawiać brewiarz i różaniec, a nie odklepywać. Ja sam. Wszystko chciałem zrobić sam. Teraz wiem, że sam jestem grzesznikiem, nie wszystko kręci się wokół mnie. Jeśli nie grzeszę, to tylko dzięki łasce Bożej. Pan Bóg musi mnie chyba czterema aniołami trzymać za uszy, abym nie nagrzeszył. Bo ja jestem w stanie wyciąć Mu każdy numer. 

Przegrałem wiele lat mojego życia na haśle: ja sam – sam potrafię się opanować, poprawić się, wyjść z kompleksów. Bóg jest większy od moich grzechów. Panie Jezu, chcę Ci służyć taki, jakim jestem, nawet jeśli z jakiegoś grzechu nie wyjdę, będzie mnie on upokarzał i pokazywał moją bezsilność. On daje mi zwycięstwo, nie muszę grzeszyć.

Czas rekolekcji był dla mnie przede wszystkim czasem doświadczenia Bożego Światła, które rozświetla ciemności mojego serca i pragnie mnie prowadzić, podobnie jak dokonało się to w życiu Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Po dwunastu latach mogłem na nowo zobaczyć w innym świetle życie i przesłanie tego proroka żywego Kościoła, i zobaczyć wypracowaną przez niego wizję żywego duszpasterstwa. Dużo mi dało świadectwo tylu kapłanów gorliwie sprawujących swoją posługę i żyjących Ewangelią. Proszę Boga, by dał mi sił do pokonania moich słabości, do kroczenia za Jego natchnieniami i realizacji w kapłańskim życiu tego pięknego i na nowo odkrytego charyzmatu Ruchu Światło-Życie. 

Ks. Tomasz Zieliński

 

Ks. Tomasz Zieliński wywodzi się z Ruchu Światło-Życie. Jest po pełnej formacji młodzieżowej. Pracował z młodzieżą oazową jako animator i moderator. Obecnie pracuje w parafii Świętych Cyryla i Metodego w Żyrardowie jako wikariusz. Na prośbe ks. Proboszcza tej parafii podjął się posługi ks. opiekuna duchowego nowo-założonego kręgu DK. Jest bardzo gorliwym i odpowiedzialnym kapłanem. Żeby dobrze służyć rodzinom i poznać charyzmat wspólnot DK wyjechał na rekolekcje dla kapłanów do Krościenka. Świadectwo, które dał jest owocem przeżytych przez Niego rekolekcji.

M.Zielonka





Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »