LIP
04

Świadectwo z epidemii

A. R. Łowiccy

Kliknij aby powiekszyc

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.

J 3, 16

Czas pandemii. Jak przeżyliśmy?  W te wakacje nie wyjedziemy na rekolekcje, ale każdy z nas mógł je przeżyć  w domu. My możemy cieszyć się, że mogliśmy z większą siłą realizować nasze zobowiązania Domowego Kościoła. Modlitwa, bliskość drugiego człowieka i Boga. Wiele przemyśleń. Czas ograniczeń w Kościele.  Ale przecież kościoły były otwarte. Tylko od nas zależało gdzie i jak się możemy z Bogiem spotkać. Bóg KOCHA. Doświadczyliśmy tego nie jeden raz. w tym trudnym czasie także. Czas indywidualnej adoracji. Pierwszopiątkowej spowiedzi i przyjęcie Pana. Do dziś czuje tę chwile, kiedy Jezus w postaci swego ciała ogarnął moje serce, czułam Jego bliskość.  Tak Bóg jest. On kocha i na każdym kroku pokazuje nam swoja miłość. To ode mnie zależy czy otworze swoje serce dla Niego. Wiadomo, że wiele razy w trudnych chwilach jesteśmy sami, a jednak nie sami, bo On z nami jest. Tak uczyliśmy  się bycia z Nim. Przecież w chwili śmierci tylko On z nami będzie. Nauczyć się bycia tylko z Nim. Tylko ON nam wystarczy. Domowy Kościół !!!! Czy udało nam się stworzyć go w naszych rodzinach? Myślę, że próbowaliśmy i udało nam się . Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Zbliżyliśmy się do swoich współmałżonków, dzieci, a często także rodziców. Patrzyliśmy i dziwiliśmy się (my), że tak mało jest od nas zależne. Wszystko w rękach Boga. Ufać Jemu, wsłuchać się w Jego słowo. ( czytać i analizować Pismo Święte, przecież to nasze zobowiązanie). Oczywiście były chwile trudne, ale wspólna modlitwa łagodziła obyczaje. Piękny czas dla rodziny, dla nas. Wszystko co trudne przynosi owoce. Ufamy, że w naszym małżeństwie, rodzinie także. A teraz powoli wracamy do naszych wspólnot. Pierwsze spotkania kręgów, pierwsze spotkania  z przyjaciółmi. Może na początku obawa. Jak to będzie? Ale, kiedy przełamiemy samych siebie ( to o nas), kiedy popatrzymy               z perspektywy Boga. Może nie głupie te bransoletki z napisem -  Co zrobił by Jezus? Może niech te słowa kołaczą się w mojej głowie, może przez to będę troszkę lepsza (lepszy), odrobine bardziej pokocham.

Chrystus nie ma rąk, ma tylko nasze ręce
aby dzisiaj pracować.
Nie ma nóg, ma tylko nasze nogi
aby prowadzić ludzi Swoją drogą.
Chrystus nie ma ust, ma tylko nasze usta
aby mówić o Sobie ludziom.
Nie ma pomocy, ma tylko naszą pomoc
aby przyciągać ludzi do Siebie.
Jesteśmy jedyną Biblią
jaką ludzie jeszcze czytają.
Jesteśmy ostatnim orędziem Boga
spisanym w czynach i słowach.

Do zobaczenia na najbliższym Dniu Wspólnoty ( niech was nie zabraknie). Pozdrawiamy z modlitwą Agnieszka i Romek

Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »