SIE
22

Świadectwo z Oazy Rodzin I stopnia

"Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (Ga 5, 1)

Małgosia i Mateusz

Kliknij aby powiekszyc

Z zawodu jesteśmy nauczycielami, katechetami, więc nie było dla nas niczym nadzwyczajnym spakować się i pojechać w czasie wakacji na rekolekcje. Robimy to co roku. Ale w tym roku wybraliśmy rekolekcje I stopnia Oazy Rodzin, bo od dwóch lat do gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie należymy.

W momencie pakowania nie spodziewaliśmy się, że coś nadzwyczajnego może się stać. Kropla drąży skałę powoli. I w moim przypadku było podobnie. Od pierwszych spotkań ewangelicznych w ramach kręgu na rekolekcjach chodziły mi po głowie dwa zdania: „ Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5, 1) oraz „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że to Boże Słowo jest faktycznie skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny. Dociera do najgłębszych zakątków naszego serca. Tak mijały kolejne dni oazy.

W myślach mam dwie postacie: świętego Pawła i jego nawrócenie pod Damaszkiem ( o tym za chwilę) oraz głównego bohatera książki „Chata” autorstwa Paul’a Yanga. Żyje on po wielkiej stracie – śmierci swojej córki – w stanie, który określa Wielkim Smutkiem. To on determinuje wszystkie jego działania – właściwiej powiedzieć – nie pozwala na prawidłowe funkcjonowanie jego i jego rodziny, niszczy jego relację z Bogiem.

Przez ostatnie 17 lat mojego życia sam w takim Wielkim Smutku, cierpieniu, z lękiem, obawami, strachem przed odkryciem tajemnicy, a w końcu w kłamstwie, żyłem, wmawiając sobie, że to najgorsze co mnie w życiu spotkało. Z tym strachem dojrzewałem, wstępowałem w małżeństwo, stawałem się ojcem… Ciągle był obok mnie. Aż do 10. dnia oazy. Kropla Słowa Bożego, która drążyła moje serce wreszcie przebiła się do samego wnętrza. Uświadomiłem sobie, że wolność, siłę, radość i pokój serca będę miał jedynie w Chrystusie.

Wtedy po raz pierwszy spisałem wszystko, co miałem do powiedzenia mojej żonie, bo nie byłem w stanie spojrzeć jej w oczy i to wypowiedzieć. Kiedy popołudniu spała, zostawiłem jej kartkę na łóżku i wyszedłem na podwórko. Gdy wróciłem, zamiast złości, bólu i cierpienia zobaczyłem jej miłosierne oczy, pełne dobroci i miłości do mnie. Teraz sobie myślę, że jeszcze większej niż dotychczas.

Ale to dopiero początek przemiany. Kolejnego dnia – w dniu Zmartwychwstania – przystąpiłem do spowiedzi wypowiadając głośno to, czego tak bałem się i do czego bałem się przyznać przed kimkolwiek. To nadal nie był koniec. Jezus dał mi siłę i radość, wielki pokój serca i poczucie bycia wolnym człowiekiem. Wolnym w Nim samym. Wolnym pierwszy raz od 17 lat. Ta wolność i radość jaka w nas była, pociągnęła nas do dania świadectwa podczas Dnia Wspólnoty. Miałem wielką chęć wykrzyczenia całemu światu, co Jezus jest w stanie czynić, jeśli Mu się poddamy w niewolę miłości, ale ciągle nie potrafiłem podejść do pary moderatorskiej i powiedzieć: „Tak, chcemy jutro wygłosić świadectwo”. Na odpowiedź od Niego nie trzeba było długo czekać. Podczas wieczornej modlitwy podszedł do nas Piotr – nasz moderator i zapytał się „To co, powiecie jutro świadectwo?”. Nie mogło być z naszej strony innej odpowiedzi. Pan Bóg jest wielki i nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Czyni wielkie rzeczy. Tak jak święty Paweł, który doświadczył Bożej miłości pod Damaszkiem. Sam czuję się jak strącony z konia.

Po wygłoszeniu świadectwa w Olczy uświadomiliśmy sobie, że z Jezusem jestem w stanie robić naprawdę wszystko. Wszystkie smutki, złości, kłamstwa, cierpienia i zranienia odeszły. Został pokój serca, wielka radość i poczucie bycia wolnym.

Została jeszcze jedna sprawa. Podczas agapy zadzwoniłem do osoby przez którą te wszystkie lata w kłamstwie trwałem i tworzyłem swoją rodzinę. Powiedziałem, że wszystko mu wybaczam i chcę, aby i on też odnalazł taki pokój w Chrystusie, który nam został dany.

Podczas Dnia Wspólnoty oboje z żoną przystąpiliśmy do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w intencji uwolnienia konkretnych osób z nałogów. Była to jej decyzja, za którą jestem bardzo wdzięczny.

Małżeństwo to swoiste puzzle – w naszym życiu czegoś mi brakowało. Dopiero, kiedy mój mąż się przede mną otworzył, brakujące puzzle trafiły na swoje miejsce. W końcu ułożyłam je w całość, teraz budujemy nasze małżeństwo na pełnym fundamencie, w prawdzie przed współmałżonkiem. Chwała Panu!

 

Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »