SIE
05

Świadectwo

Wakacje 2009. Zauroczeni klimatem miejsca, a także tym jak wiele dobra daje nam posługa rekolekcyjna, już rok temu podjęliśmy decyzję, że do Tenczyna

A.Olszewska

Kliknij aby powiekszycNie czekając, na innych, aby coś tam zorganizowali, podjęliśmy inicjatywę. 
Pomysły były różne, Pan Bóg mocno je korygował. 
19 lipca rano wyruszyliśmy i gdyby wtedy powiedział nam ktoś, że czeka nas wielka przygoda – przemiana, zareagowałabym śmiechem. Jedyna myśl jaka wtedy mi towarzyszyła, to oby do piątku, oby nie „spalili na stosie” – Oazowicze. Bo organizacyjnie było okrutnie ciężko.
Zawiązanie wspólnoty – robi się fajnie. Słowa o. Krzysztofa – miejscowego kapucyna – „wszyscy jesteście dla siebie darem, to nie przypadek że tu jesteście”. 
Czas płynął, a nami, naszym małżeństwem zaczęło rzucać. 
Kłótnia, a raczej moje żale. 
Problem dzielił nas od zawsze, już w czasie pierwszego dialogu próbowaliśmy go rozwikłać, na pierwszych rekolekcjach, ciągle powracał i ranił i dzielił coraz bardziej. 
Stosunek do życia. Adam mówił: „przecież my jesteśmy zamknięci na życie” , ja w głębi serca przyznawałam mu rację, ale zaraz pojawiały się racjonalne argumenty – racjonalne dla mnie. „Żyjemy zbyt wygodnie” – fakt, ale dlaczego to JA mam mieć ciężej. 
Byłam gotowa, zażądać od mojego męża deklaracji na piśmie, z jakich przyjemności zrezygnuje, kiedy w naszej rodzinie pojawi się nowy człowiek. Okropnie się z tym wszystkim czułam.
Środa – wieczorem modlitwa wstawiennicza. ORAR – Oaza Rekolekcyjna Animatorów Rodzin. We wprowadzeniu do modlitwy padły słowa, aby wzbudzić w sobie intencje związaną z posługą w DK. Miałam świadomość tego, że nadszedł czas na bycie animatorem we własnej rodzinie, wiele drobnych faktów potwierdzało to, ale tak ciężko było zrezygnować z tego aktywizmu społecznego, który daje mi tyle radości. Wtedy wydawało mi się to jednoznaczne, albo dzieci, dom, albo inni. Oczekiwałam konkretnej odpowiedzi, a raczej utwierdzenia siebie we własnych przekonaniach. 
Dostaliśmy takie słowo poznania „wizja prostej drogi” – rozbawiło mnie, „ni przypiął, ni przyłatał”.
Następnego dnia rano – środa – 22 lipiec – wspomnienie Marii Magdaleny. Olśnienie – „wizja prostej drogi”, dlaczego Ja tak wszystko komplikuję, dlaczego jestem przekonana, że będzie ciężko, że trzeba będzie z czegoś rezygnować. Sakrament pokuty i proste słowo, które ciągle słyszę - „żona Litzy urodziła mu ósemkę”, „czemu nie przyjmujesz tego jako dar, błogosławieństwo?”- te ostatnie słowa już z lekkim wyrzutem. 
Całkowite olśnienie, całkowita przemiana. 
Robert Friedrich – Litza – szef, założyciel znanego na całym świecie zespołu „Arka Noego” i jego cudowna żona Dobrochna. Im dzieci w niczym nie przeszkadzają, a wprost przeciwnie...
Na koniec rekolekcji, już tak na dokrętkę, jedna z uczestniczek – Magdalena – wyznała że przed rekolekcjami, straciła dziecko, w czerwcu. 
Podziękowałam jej za to świadectwo. 
Rozbeczałyśmy się, a Ona wyznała, że miała wątpliwości czy przyjechać na rekolekcje, bardzo cierpiała, jakiś kapłan poradził Jej: „jedź, a cierpienie ofiaruj w intencji osoby, która nie chce tego daru przyjąć”. 
Słowa z zawiązania wspólnoty -”jesteście dla siebie darem” , stały się bardzo wymowne.
Dziś mogę powiedzieć, że moja postawa, niszczyła nas, nasze małżeństwo. 
12 lat po ślubie, przeżywamy nasz drugi miodowy miesiąc.
Magdalena mnie odmieniła. – która? – trudno powiedzieć. Marzę o małej Magdalence. Mam świadomość tego, że może nam Pan dać kolejnego wojownika, ale przecież jestem jeszcze młoda 

Za wszelkie dobro, otrzymane w nadmiarze, CHWAŁA PANU



Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »