SIE
04

ORAR w Tenczynie

Marzec 2009 – podjęliśmy decyzję wyjazdu na rekolekcje.

A.R (A). Słupscy

Kliknij aby powiekszyc Szkoda, że nie uda się jechać na oazę 15-dniową, ale najważniejsze jest to, by w ogóle jechać!
Od naszych pierwszych rekolekcji nie wyobrażamy sobie wakacji bez tego świętego czasu. Cały rok formacyjny to tylko sposób na przetrwanie czasu między jednymi a drugimi rekolekcjami (nie my to wymyśliliśmy, ale całkowicie zgadza się z naszymi odczuciami). 
Ustaliliśmy odpowiadający nam termin wyjazdu i zaczęliśmy szukać. Okazało się, że w tym czasie DK naszej diecezji organizuje dwa rodzaje rekolekcji – ORAR IIº i Rekolekcje tematyczne – padło na ORAR IIº.
Pierwszy telefon do A. A. Olszewskich, przedstawienie się, wyrażenie chęci wyjazdu na organizowane przez nich rekolekcje i … pytanie Anety: to wy jesteście śpiewający?
Po kilku dniach wysłaliśmy do Anety i Adama e-maila, że gdyby była taka konieczność, gdyby nie znaleźli nikogo do diakonii muzycznej, to na ile potrafimy – spróbujemy pomóc…
19 lipiec 2009 r., Tenczyn, godz. 20.00 – zawiązanie wspólnoty. Już po naszym debiucie, po pierwszej Eucharystii. Trema z nas trochę opadła – było chyba nie najgorzej, bez większych wpadek. Siedzimy w sali o. Pio. Tworzymy dość duże koło. Przedstawianie się rozpoczął ks. Mirosław. Między księdzem a nami siedziała mniej więcej 1/3 uczestników rekolekcji – jakieś dwadzieścia, może dwadzieścia kilka osób, a wśród nich śpiewak operowy, organista, troje lub czworo wykształconych muzyków – dla mnie to było zbyt dużo, siły ze mnie odpłynęły, a po głowie zaczęło mi się kołatać: „…i co ja robię tu…” (z piosenki Elektrycznych Gitar). Zanim zacząłem się przedstawiać, zaproponowałem, że chętnie oddam komuś gitarę (razem z posługą), a Ania zadeklarowała, że bardzo miło będziemy widzieć każdą pomoc.
Stres przed następną Eucharystią był już ogromny – trzeba było iść do kaplicy choć wcale nie miałem na to ochoty. Rozłożyliśmy swoje śpiewniki i… podeszła do nas Magda z pytaniem, czy mogliby z mężem (Arturem) się do nas przyłączyć – byliśmy szczęśliwi. Chwilę po nich dołączył jeszcze Bogdan. W ten sposób z trójki – ja (Romuald – Artur), moja żona Ania i pomagająca nam od początku, robiąca świetne wstawki na skrzypcach Agnieszka z diakonii opiekuńczej zrobił się sekstet.
Oboje z Anią w całej sytuacji odczuliśmy ogromne działanie Ducha Świętego. Wierzymy, że dzięki Niemu z ludźmi, których widzieliśmy pierwszy raz w życiu grało nam się tak, jakbyśmy znali się i grali ze sobą od lat. Najbardziej czuliśmy prowadzenie Ducha Świętego podczas modlitwy wstawienniczej. Kilka pieśni śpiewałem pierwszy raz w życiu, nie znałem ich wcześniej, a śpiewałem – cudowne odczucie bliskości Boga!
Na każdych rekolekcjach Pan Bóg dotyka mnie w inny sposób. Już nie mogę doczekać się następnego wyjazdu.



Udostępnij na Facebooku
Zobacz archiwum »